Czy można nie być księdzem, a jednocześnie odprawiać Msze Święte i udzielać sakramentów? Okazuje się że tak, a sytuacja miała miejsce przed laty w parafi na terenie Raby Wyżnej. Artykuł z poniedziałku 22 lipca, zamieszczony w magazynie “Duży Format” (Gazeta Wyborcza) wywołał wielkie poruszenie wśród mieszkańców i parafian podhalańskiej miejscowości.
53-letni dzisiaj bezdomny inwalida Edward Malina o charakterystycznym pseudonimie “Biskup”przełamał stereotyp, że księdzem zostaje się tylko po święceniach kapłańskich. Bez nich radził sobie doskonale, zastępując przebywającego na urlopie proboszcza parafii w Rabie Wyżnej. Co więcej, udzielał sakramentów, spowiadał parafian i dawał im rozgrzeszenie. Działo się to w góralskiej miejscowości, z której przecież pochodzi kardynał Stanisław Dziwisz. To jeszcze bardziej wywołało dużą aferę, głównie wśród wiernych, którzy mieli bezpośrednią styczność z księdzem-oszustem. Bo przecież sakramenty to sprawa życia i smierci dla katolików na całym świecie.
Częste przenosiny z parafii do parafii
Fikcyjny ksiądz opowiada Gazecie Wyborczej o swoich działaniach. Po zapoznaniu się z całą historią Edwarda Maliny można by było napisać książkę, która dla wielu osób i tak była by nieprawdą. A jednak sytuacja miała miejsce. Działania oszusta polegały na tym, że aby nie dać się złapać i zostać zdemaskowanym często zmieniał parafię. Na dłuższy okres znalazł się właśnie w Rabie Wyżnej. I miał dużo szczęścia, ponieważ proboszcz wyjeżdżając na upragniony odpoczynek powierzył mu swoje obowiązki. Proboszczów przekonywał tym, iż pochodzi z innej dieceji a także posługiwał się fikcyjnym nazwiskiem.
Doszedł nawet do rangi biskupa obrządku ormiańskiego
W artykule ukazanym w poniedziałkowym “Dużym Formacie” mężczyzna opowiadał również, jak został biskupem. Miało to miejsce wiele lat temu, jeszcze w latach “90” kiedy to odwiedził księdza Kazimierza Filipiaka, pełniącego funkcję wikariusza generalnego Prymasa Polski kościoła obrządku ormiańskiego. Malina pobawił się wtedy także w złodzieja, kiedy to wykradł niewypełnione zaświadczenie o uprawnieniach jako ksiądz. Co najlepsze podrobił także pieczątkę. Jak mówił nie kończyło się tylko na spowiedziach czy odprawianych Eucharystiach. “Biskup” udzielał także sakramentu małżeństwa. Jako duszpasterz o randze biskupa był witany z wielkimi honorami.
– Zdążyłem ze 20 parafii jako biskup odwiedzić. A przyjmowali honorowo. „Witamy, arcypasterzu!”. Te napisy, kwiaty, to wszystko… – mówi podczas rozmowy z dziennikarzami “Wyborczej”.
Być może wróci do zawodu księdza oszusta
Mężczyzna który wywołał poruszenie na terenie parafii w Rabie Wyżnej w wieku dwóch lat stracił oko, co czyni go bardzo charakterystycznym. Jak mówi, gdy był mały matka wybiła mu je pogrzebaczem. Teraz jego sytuacja życiowa nie jest za ciekawa. Znajduje się w okolicach Krakowa i jest bezdomnym. Jednak będąc trzy lata w seminarium i zostając z niego wykluczonym posiada wiedzę na temat posługi kapłańskiej. Być może kiedyś wróci do swojej profesji zawód-ksiądz.
Co z tymi sakramentami?
Przy całej sytuacji pozostaje pytanie, co z tymi sakramentami udzielanymi przez księdza-oszusta. Jak wiemy pochodzą one od Boga, a tylko pośredniczy w nich kapłan. Ale co z robić w sytuacji, kiedy uczesnictwo w sakramentach pokuty czy Eucharystii było nieszczere i ze strony “Biskupa”, a także wiernych? Na te pytania odpowiedź zna tylko jedna osoba – Bóg.